tel 721 049 334
biuro@twojpielegniarz.com

Co najbardziej kojarzy się ze słowem opieka, troska, pomoc, pielęgnacja?
Mi przychodzi na myśl od razu jedna z moich koleżanek…
Mówiąc ogólnie i nie reklamując nikogo, chodzi mi o słowo pielęgniarka. W teorii oznacza to osobę pełną ciepła ludzkiego i empatii, pełniącą pierwszą linię opieki nad pacjentem Panią ze szpitalnych korytarzy… No tak… tylko…


Czy użyte w zdaniu słowo PANI do końca interpretuje dzisiejszą opiekę nad chorym?
Osoby, które miały niewątpliwą przyjemność przebywać w ostatnim czasie w szpitalu, zapewne zauważyły, że oprócz całej hordy pielęgniarek, w liczbie dwóch, no maksymalnie trzech, na szpitalnych korytarzach zauważyć można jeszcze jeden, kiedyś odkryty i coraz częściej pojawiający się w szpitalnej dżungli okaz… pielęgniarz
Teraz przydałby się komentarz znanej nam lektorki Krystyny Cz.
Od lat zaobserwować można stale wzrastającą liczbę takich męskich pielęgniarek. Mimo tego, wciąż da się odczuć, że nie jest to naturalny stan rzeczy. Po wejściu na sale chorych takiego pielęgniarka, chwile po zabraniu się za zabiegi pielęgniarskie, pada standardowe pytanie, czy na tym oddziale to normalne, że krew pobierają lekarze? Zwykle odpowiedź, nie proszę Pani/Pana, jestem pielęgniarzem, zaczyna głębszą dyskusje na temat mojego poczucia humoru. Oprócz nieziemskiego współczucia ze strony pacjentów, że przez brak wiedzy i umiejętności nie zostałem lekarzem, pojawia się tez chęć zgłębienia tematu, czy taki pielęgniarz to to samo, co pielęgniarka. Każda odpowiedź kieruje rozmowę na jeden tor. Mianowicie jak do takiego pielęgniarza mamy się zwracać?
Po takim pytaniu zwykle wodze fantazji moich uroczych pacjentów zostają rozpuszczone do granic możliwości, niestety moich możliwości, pojmowania miejsca swojej osoby w tym systemie. Padają różne określenia, Pan pielęgniarka, brat, pielęgniarek, sanitariusz, szwagier… Czasem, gdy pacjenci za bardzo się zagalopują, pada głośne „wiem, a może doktorze!”. Tu, jak się domyślacie, następuje chwila ciszy i lekka konsternacja, bo przecież już na początku naszej twórczej dyskusji, ustaliliśmy, że nie poszło mi na studiach lekarskich ;) No tak…, potem dla rozluźnienia atmosfery ktoś po cichu rzuci, a może po prostu „Panie Tomku”. Koniec dyskusji.
Obopólna zgoda na stosowanie jakże popularnego zwrotu do drugiej osoby porządkuje nasze relacje. Ale nie rozwiązuje problemu zakresu obowiązków takiego Pana Tomka. Bo przecież On jest… Ojejku… facetem… Fakt ten powoduje powstanie dwóch różnych obozów, a raczej czterech, bo trzeba zaznaczyć, iż mimo wszystko pacjenci też mogą pochwalić się różnorodnością. I tak mamy tu Panie i Panów. W śród płci pięknej wyróżnić możemy obóz konserwatywny pod tytułem „Żaden facet w majtki mi nie będzie zaglądał”, oraz nowoczesny „Czy ma Pan czas się mną teraz zająć?”. Z rzadka spotyka się również takie barwne postacie, które korzystają z elementów obu obozów, wzmacniając tym samym swoją skuteczność w pozyskiwaniu zainteresowania, ups chciałem powiedzieć profesjonalnej opieki. U płci przeciwnej wygląda to prościej, albo Cię lubią albo będą drwić z ciebie do końca pobytu, tu ogromną rolę ma finał rozmowy początkowej, na temat nomenklatury.
Zawiłości w kontaktach z jakże odmienną i skomplikowaną społecznością moich cudownych pacjentów postaram się przedstawić w osobnym wpisie.